Cześć,
temat "trochę" z innej beczki, ale chodzi on za mną od dłuższego czasu. Postanowiłem, przynajmniej na razie, pogadać o tym w polskiej części forum, ponieważ nie operuję angielskim na tyle biegle, by móc swobodnie wypowiadać co bardziej złożone myśli. Przechodząc do sedna.
Różnego rodzaju myśli zoo towarzyszą mi od dawna - co najmniej kilkanaście lat. Nie jest to dla mnie nowy temat, ale też nie mam zbytnio potrzeby, by iść w kierunku realnych przeżyć. Po prostu jest to część mnie, która pojawia się częściej lub rzadziej, w zależności od mojego samopoczucia i innych okoliczności. Problem w tym, że te niecodzienne zainteresowania potrafią mnie trapić, wprowadzać w zły nastrój lub nawet stany depresyjne. Niespecjalnie jestem przekonany, że zoo to coś złego (chociaż to też zależy od konkretnych działań) i dlatego trudno mi się z tego "wyleczyć". Byłem na terapii, ale nie przyniosła ona oczekiwanych rezultatów. Brakuje mi otwartej rozmowy na tematy zoo i to nie na zasadzie wymiany doświadczeń, a raczej przemyśleń, poglądów i samopoczucia - zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Co Wy o tym sądzicie? Zapraszam do kulturalnej dyskusji.