Wspólny spacer. (Warszawa i okolice)

SuczkaWawa

Tourist
Mam propozycję dla osób z Warszawy i może okolic. Moglibyśmy spotkać się na spacerze z psami (oczywiście psy zabierają Ci co mają). W jakimś publicznym miejscu w rozsądnych godzinach. Na przykład Pola Mokotowskie. Chcielibyście zobaczyć siebie i swoje psy na żywo? Pogadać a nie tylko pisać?
 
Pomysł calkiem miły, jednak obawiam się, że błędnie zakładasz, że jest tu większa grupa właścicieli czworonogów. Niestety, rzeczywistość wygląda zgoła przeciwnie.
 
Tutaj niestety muszę się zgodzić z @OgarPolski spora część osób mimo że jest jest zainteresowana zoo, to nie może sobie pozwolić na posiadanie swojego pupila, z wielu powodów. Wiadomo, że pies to spory wydatek, nie tylko pieniężny jak i czasu, który trzeba mu poświęcić, trzeba mieć też odpowiednie miejsce dla niego. Dlatego uważam, że lepsze jest nieposiadanie jednego, niż zaniedbywanie go.
Ja sam jestem w podobnej pozycji, na chwilę obecną po prostu nie jestem w stanie zapewnić psiakowi odpowiednich warunków. Jednak w przyszłości będę do tego dążył :husky_happysmile:
Mam psa w domu rodzinnym, którego odwiedzam, jednak jest to pies, który nie lubi obcych i byłby w stosunku do nich agresywny. Nawet nie dałby się pogłaskać, nie mówiąc o innych rzeczach.
Twój pomysł jest dobry, sam chciałbym poznać inne osoby z podobnymi zainteresowaniami, ale tylko w celu porozmawiania, wymiany poglądów itp.
 
Na takie spotkanie byłbym chętny. Poznanie nowych osób i możliwości swobodnego pogadania jest naprawdę miłą sprawą. Nie jestem z Warszawy, jeśli spotkanie miałoby być w weekend to mógłbym zawitać w stolicy.
Jednak przed samym spotkaniem warto by dowiedzieć się trochę więcej osobie, aby było bezpieczniej.
 
Mam propozycję dla osób z Warszawy i może okolic. Moglibyśmy spotkać się na spacerze z psami (oczywiście psy zabierają Ci co mają). W jakimś publicznym miejscu w rozsądnych godzinach. Na przykład Pola Mokotowskie. Chcielibyście zobaczyć siebie i swoje psy na żywo? Pogadać a nie tylko pisać?
Mozna zorganizować spotkanie. Od czegos trzeba zacząć.
 
Byłbym chętny, jestem przewodnikiem outdoor w Czechach mam psa ( owczarek belgijski )
Może ognisko i nocleg pod gołym niebem ?
 
@Motcherlode1
Na wstępie stwierdzę, że wyrażam swoją opinię adekwatnie swojego doświadczenia z psami, które miałem.
Nie mam na celu krytykować twoją osobę, czy też obrażać złymi słowami, więc... co do twojej wypowiedzi...

Wybacz, ale nie zgodzę się z tym, że pies to duży wydatek.
Jeżeli chodzi o kupno rasowego psa z rodowodem - wtedy tak. Sam pies potrafi kosztować naprawdę duże pieniądze.
Jednak jeżeli chodzi o utrzymanie nie sądzę, żeby były to duże kwoty.
Sam posiadałem już kilka psów, różnej rasy od boxerów przez amstaffy, mieszane no i moje ukochane Husky, które jak wiemy są bardzo wymagającymi psami. Zwłaszcza pod względem (podobno) wyżywienia, ilości spacerów itp.
Wszystkie (prawie) trzymane były w... mieszkaniu.
Tylko mieszane trzymałem na podwórku w domu, ale to z racji tego, że niezbyt lubiły się z obcymi (ludźmi).
Koszt karmy, która starczała mi zazwyczaj na ok. miesiąc - półtorej miesiąca, to było ok. 200zł za paczkę 25kg. Jeżeli dobrze pamiętam.
Przy mojej Husky koszt spadł do ok. 69zł/10kg karmy (pedigree), tylko to potrafiła jeść (!?) No może czasem jej kupowałem "mokrą karmę" za całe 8zł (firma Rafi - przy okazji polecam). Smakołyki (dentastix) to koszt 3-5zł a i tak kupowałem jej to raz na tydzień i nie dawałem całej porcji, żeby starczyło na dłużej.
Weterynarz, szczepienia, leczenie wcale nie odbiegają dużo od kosztów karmy, ale szczepienia są raz w roku. Tak jak "czipowanie" też można wykonać za darmo, jeżeli ktoś wiec co i jak (są programy urzędu miasta, które to sponsorują).
Gdy moja Husky była bardzo chora wydałem na jej leczenie niecałe 500zł (kroplówki, leki, zastrzyki). Czy to dużo? Nie. Na głupie piwo potrafię wydać więcej w przeciągu roku.

Co do trzymania psa w mieszkaniu to wcale nie jest tak jak słyszy się wiele opinii. Że niby pies powinien się wylatać, mieć dużo przestrzeni... inaczej popadnie w depresję czy coś tam.
Nigdy w życiu się z tym nie zgodzę. Miałem Syberian Husky (moją ukochaną) i powiem wprost, mimo małego mieszkania (ok. 48m2) wcale nie była smutna, nie popadła w depresję. Była bardzo szczęśliwa. A ilość spacerów jakie miała ze mną to... trzy na dzień. Rano, popołudniu i wieczorem. I to po 15-20 min. Czyli krótkie. A wszyscy słyszeliśmy ile to niby kilometrów trzeba robić z Husky, żeby się "rozruszały".

Podsumowując.
Nie stać kogoś na rasowego psa czy też z rodowodem? idź do schroniska! Serio! Sam miałem ze dwa psy ze słynnego "palucha" i były kochane!
Czy koszt utrzymania psa jest duży? Nie. Choć też zależy od jego rozmiarów. Ja posiadałem zazwyczaj "średnie" psy i jakoś zawsze mi starczało na ich utrzymanie, skromne, ale zawsze. A nie ukrywam kokosów wtedy nie zarabiałem. A ile kosztowało w przeliczeniu na miesiąc? Przy Amstaffie to było ok. 100-170zł. Przy Husky to było... 100zł... Dużo? Nie.
Czy trzeba mieć dom z ogródkiem, żeby pies się "wybiegał"? Nie.
Jak znajdziesz te choćby 10 min na spacer z psem (w ciągu dnia to ok. 30-45min), to nie musisz mieć willi z ogródkiem. Nawet w małym mieszkaniu pies może czuć się szczęśliwy :) Serio!

Pozdrawiam :)

P.S
Sorki, ale musiałem edytować :)
 
Koszty utrzymania psa - akceptowalne i nie ruinujace. Ruch i praca z psem to nie tylko spacery, jednak nawet one ustawiaja rytm i zasady życia a czasem i pracy pod psa, trzeba sie z tym liczyć planujac na kilkanascie lat do przodu. Również a kontekscie mieszkania/sąsiadów, podróży i zapewnienia mu opieki w szczegolnych sytuacjach. Z zasady wszystkie psy ze schronisk i adopcji są kastrowane a jeśli nie to jest to wymóg umowy adopcyjnej. Dorosłe psy z adopcji przynoszą ze sobą pakiet dobrych i złych doświadczeń, traum, lęków, przyzwyczajeń, sympatii i antypatii, nie wszystkie da się z nim przepracować z psim behawiorystą, trzeba się z tym liczyć.
Pies to coś coś więcej niż "zabawka", to ktoś ze swoimi potrzebami i emocjami, charakterem a czasem "charakterkiem". To domownik, członek rodziny, przyjaciel. Sumując za i przeciw: decyzja co do zakupu/wzięcia psa powinna być poprzedzona głebokim namyslem i nie być podejmowana pod wplywem chwilowych emocji.
 
@OgarPolski
Nie sądzę, żeby to był duży problem dla osoby, która jest dobrze zorganizowana - czyli normalnie chodzi do pracy (nawet dwu-trzy zmianowej).
Zgadzam się w pełni, że posiadanie zwierzaka, to jak posiadanie dziecka. Trzeba się liczyć z tym, że na dziecko trzeba znaleźć czas, tak samo dla psa.
Jednak we wcześniejszym poście stwierdziłem, że to nie jest duży problem. Dodatkowo mogę to argumentować tym, że po pracy i tak głównie człowiek siedzi w domu, więc może się "pobawić" z psem - rzucanie piłki, głaskanie czy też inne wymyślne zabawy.
Rozumiem też kwestię, że to jest forum zooville - czyli tematyka oczywista. Jednak podpowiem, że nie każdy pies w schronisku jest kastrowany. Serio można odmówić tego zabiegu :)
Jak stwierdziłeś: "Dorosłe psy z adopcji przynoszą ze sobą pakiet dobrych i złych doświadczeń, traum, lęków, przyzwyczajeń, sympatii i antypatii, nie wszystkie da się z nim przepracować z psim behawiorystą, trzeba się z tym liczyć."
Zgadzam się z tymi - a jakże, wymownymi i rozsądnymi słowami, jednak zaznaczę swoją opinię. Miałem psy ze schroniska i były one kochane. Czy bały się mnie? Nie. Sądzę, że tutaj jest kwestia podejścia do danego zwierzaka, ponieważ jak wszyscy wiemy, pies wyczuję "dobrą" osobę.
Moja kochana Husky nie była "moja" od małego. A mimo to, po kilku spacerach niemalże mogłem z nią robić co chciałem. Przypadek czy podejście do danego stworzenia?

To rozległy temat i zakładam, że nie jedna osoba może coś dopowiedzieć na ten temat.
Ja wiem jedno - ze swojego doświadczenia, jeżeli ktoś kocha danego psa i umie okazać to uczucie, to pies odwdzięczy się z nawiązką i będzie zawsze posłuszny, kochany i radosny aż po kres swoich dni. :)

Pozdrawiam.

P.S

przepraszam jeżeli ton wypowiedzi może wydawać się obraźliwy :)
Polecam też wejść na nowy Topic, który założyłem adekwatnie początków animal i jak to się wszystko zaczeło :)
 
Absolutnie nie czuję się w żaden sposob "urażony". :) To co napisałem nie mialo na celu negowania Twojego wpisu, a raczej jego uzupelnienie.

Swoją drogą, jaki jest sposob na obejscie kastracji/sterylizacji w schronisku? Mam z nimi spore doswiadczenie, rownież jako wolontariusz i jedyne jakie znam, to przeciwwskazania zdrowotne dla psa przypisane przez weta.

Napisałem "z zasady są kastrowane" bo wedlug zasad powinny być wszystkie. Inna sprawa, że też znam przypadki gdy okazywało się, ze pies nie był sterylizowany (choć powinien i nawet miał to w papierach) ale byly to albo zaniedbania albo (częściej) przewały na kosztach psa w schronisku, które pieniadze na sterylizację wzięło, ale wydawać ich na zabieg nie miało zamiaru.
 
Last edited:
Na wstępie dziękuję za kulturalną odpowiedź, oraz poprawę mojej wypowiedzi :)

Co do pytania o kastrację czy jak kto woli sterylizację mi udało się to załatwić poprzez zwykłą rozmowę.
Byłem - nie raz, nie dwa, obejrzeć dane zwierzaki i często patrzyłem czy już są kastrowane czy też nie.
Chwila rozmowy z opiekunek ze schroniska i można było wszystko ustalić, jak dobrze pamiętam wystarczyło oświadczenie, że zgadzam się na to by pies nie był kastrowany biorę pełną odpowiedzialność za miot gdyby taka sytuacja wyszła itp. itd. I tyle.

Oczywiście od momentu przyjęcia do schroniska danego psa/suki do kastracji też mija jakiś czas, więc często - nie wiem jak jest teraz, wystawiane były ogłoszenia na ich stronie (https://napaluchu.waw.pl/), że dany pies jest nowy i czeka na kastrację/sterylizację. I można to było wstrzymać :) serio. Czasem warto się odezwać i w żartobliwy sposób powiedzieć "dajmy mu się jeszcze zabawić w tym życiu. Albo dajmy jej się jeszcze zabawić, ja chętnie utrzymam jej miot :)

W myśl prawa Murphy'ego "jak coś jest głupie, ale działa, to nie jest to głupie". Mi się udało. Więc może warto spróbować.
O innych przypadkach, które wspominasz, że ktoś "dał w łapę" i było ok, to przecież norma :)
Każdy chce zarobić :)

Pozdrawiam :)
 
To pogratulować fartu. :)
Natomiast ogloszenia mówiace, że "pies czeka na kastrację" dotyczą w przeważajacej części świeżych nabytków w okresie przedadopcyjnym, w przypadku których jest jeszcze nadzieja, że odnajdzie się właściciel albo szczeniaków jeszcze zbyt młodych na ten zabieg.
Kastracja jest wymogiem wpisanym w procedurę adopcyjną, zazwyczaj wykonywaną już przez schronisko, jednak w przypadkach wydania psa niewykastrowanego naklada ten obowiazek na adoptującego z koniecznością przesłania potwierdzenia wykonania kastracji, w przypadku jej niewykonania z rygorem odebrania psa.
Sporo kart adopcyjnych przeszlo przez moje ręce, sporo też wykonałem na ten temat rozmów z przyszłymi właścicielami.
Jestem całym sercem za adoptowaniem bezdomniaków, ale w kontekście tego forum poszukiwania radzę przenieść do ogloszeń właścicieli prywatnych, dajacych anonse typu "oddam psa w dobre ręce".
 
Cóż mogę dodać?
Mojej osobie się udało, więc fakt, mam fart.
Co do reszty Twojej wypowiedzi, potwierdzam i zgadzam się w pełni.

Pozdrawiam :)
 
Back
Top